Pierwszy wpis to długi wpis.
Cosette Munch - mój ideał *.*
Mam 17 lat i problemy z zaakceptowaniem tego jak wyglądam.
Mam 161cm zrostu i na chwilę obecną ważę dokładnie 51kg
Zacznijmy od tego, że w czasach podstawówki byłam uważana przez KAŻDEGO dorosłego za anorektyczkę, a ja po prostu już taka byłam. Wielki niejadek i tyle. Konkrety:
W wieku 13 lat zaczęła się moja przygoda z odchudzaniem.
Pod presją innych zrozumiałam, że nie jestem taka szczupła jak mi się wydaje.
Od tamtej pory mój cel to 43 kg.
Miałam 13 lat - byłam za młoda, zbyt niedoświadczona i nie miałam pojęcia czym jest prawidłowa dieta dlatego efekty były wręcz przeciwne i tylko przytyłam.
Byłam niewolnikiem słodyczy i fast foodów.
Aż do lutego 2012 wtedy odkryłam czym, a może kim jest Ana.
Zainspirowały mnie blogi o tej tematyce.
Zmobilizowałam się i schudłam.
Byłam BARDZO szczęśliwa,b o udowodniłam sobie, że jednak mogę! Ponad 3 lata porażek i w końcu!
Wtedy mogłam góry przenosić! ;D
Tylko, że gdy byłam już bliska wagi 45,
zdradziłam Anę ...
Jadłam coraz więcej i więcej. Naprawdę to było silniejsze ode mnie.
Były wymioty.
Były dni kiedy biegałam do toalety po każdym posiłku.
Miałam depresje.
Codziennie się ważyłam.
Waga skakała 46-48-49-47-46-48
Szukałam pomocy. Znalazłam.
Efekt miał być taki, że zaakceptuje siebie.
Zadziałało na kilka miesięcy.
W wakacje zaczęłam wracać do normalności (ale co tak naprawdę jest normą?)
Wtedy po raz pierwszy od 2 miesięcy się zważyłam.
W maju było 47
a w lipcu - 52
Wróciłam do samego początku.
Powiedziałam sobie wtedy "waga to tylko liczby, nie będę się przejmować"
Próbowałam się tym pocieszyć i znowu się obżerałam.
W październiku osiągnęłam chyba moje maksimum - 54!!!
Koniec. Nie wytrzymam. Chce się przestać wstydzić jak wyglądam !
Wracam do Any! Mam nadzieję, że znajdę tu wsparcie - jeden z powodów, dla których tu jestem.
*Były dni (i nadal są) że nie chodziłam do szkoły, bo gdy stawałam przed lustrem czułam wstyd i obrzydzenie. Bałam się pokazać publicznie.
Dzisiaj znowu zawaliłam. Zjadłam tyleeee jogurtów i SERA ŻÓŁTEGO, że mi strasznie niedobrze. ;(
Od jutra - SGD i 45 kg przed świętami!
Z całego serca życzę Ci powodzenia. Wierzę, że w końcu nam obydwu uda się osiągnąć upragniony wygląd. c:
OdpowiedzUsuńAlicja
Cieszę się że znalazłam następny blog o tej tematyce, fajnie;)
OdpowiedzUsuńOczywiście że życzę ci powodzenia i oferuję wsparcie z mojej strony. Całuję:***